found_ico

Nowe Państwo wg Partii Polskiej

Trzy dekady doświadczeń niepodległej państwowości polskiej, pozwalają nam dostrzec oczywiste osiągnięcia, ale i spojrzeć krytycznym okiem na błędy tego okresu. W tym czasie traciliśmy szansę na powrót do normalnej suwerennej Polski, jaką była Pierwsza, a później Druga Rzeczpospolita. Dzisiejsza Polska jest zależna, rozbrojona i zadłużona. W związku z powyższym uważamy, że w naszym kraju nadeszła najwyższa pora na zmiany. Będziemy dążyć do głębokiej rewizji systemu politycznego i gospodarczego Rzeczypospolitej, nie wyłączając zmian na najwyższym poziomie - konstytucyjnym. Konstytucja RP jest najwyższym aktem prawnym w Polsce. Suwerenność Narodu Polskiego nie może być legalnie zbyta, ani też ograniczona......Czytaj więcej

pic

Powstańca Stefana Buszczyńskiego wizja Europy Wolnych Ojczyzn

(.) albowiem wolą Boga jest, aby wszelka władza była z woli narodu, dlatego ludzie mają wskazane sobie przez Opatrzność wrodzone prawa i ich kierunek. Wynika stąd, iż z woli Boga jest tylko ta władza, która jest narodowa i tylko władza narodowa jest z Bożej woli (.)

Stefan Buszczyński "Upadek Europy" (Paryż, rok 1867)

Mijają kolejne styczniowe rocznice ogłoszenia w Warszawie manifestu powstańczego przez Tymczasowy Rząd Narodowy. W powstaniu tym, podobnie jak w innych narodowych zrywach brali udział najwybitniejsi przedstawiciele narodu polskiego - ze wszystkimi osobiście, rodzinnie i społecznie dolegliwymi skutkami. Decyzje o imiennym wpisaniu się na listę obecności nacji europejskich podejmowali w przymusowych warunkach, narzuconych im przez śmiertelnego wroga oraz kolaborujących z nim renegatów.

Wbrew pseudo- naukowym wypocinom rozmaitych "szkół historycznych", "konserwatystów", czy "pozytywistów" - nie zawsze mieliśmy jako naród wybór pomiędzy pozytywną cierpliwością, a romantyczną porywczością. W zasadzie krytykom naszych zrywów zawsze brakuje podstawowej wiedzy o faktycznych powodach wybuchu tak listopadowego, jak styczniowego powstania, a kiedy już te wiadomości otrzymują, to często ich nie przyjmują, gdyż akceptacja prawdy skutkuje w tym przypadku niedostatkiem argumentów do dalszego szkalowania bohaterów. Przywiązanie do "wyuczonej" pod rządami zaborców narodowej "samokrytyki" bywa u nas wprost chorobliwe i żenujące.

Niestety tak wśród Polaków, jak i w każdym innym narodzie notorycznie rodzą się i żyją rozmaici odstępcy, dewianci i renegaci, a także jednostki zwyczajnie słabe, toteż "Obrona spotwarzonego narodu", którą w latach 1884 - 1894 prowadził Stefan Buszczyński - wybitny działacz niepodległościowy, historyk, filozof, pisarz, publicysta i wizjoner - nadal jest potrzebna i umiejscowiona w dobrze rozumianej polskiej racji stanu.

Stefan Buszczyński h. Strzemię (1821 - 1892) pochodził z Podola (nasze byłe województwo Kijowskie) , studia zaś kończył w Kijowie. W roku 1862 obawiając się skutków grożącego nam przedwczesnego zrywu napisał, własnym sumptem wydal, a następnie intensywnie rozpowszechniał książeczkę p.t. "Cierpliwość czy rewolucja", by po wymuszonym w końcu wybuchu powstania zaangażować się bez reszty w działalność insurekcyjną.

Podobnie zatem jak wcześniej usiłował zapobiec konfrontacji nie dość rozwiniętych struktur podziemnego państwa z coraz bardziej represyjnym caratem, tak w sytuacji planowanej masowej eksterminacji młodzieży męskiej rzucił się w wir powstańczej pracy - aż po konfiskatę całego mienia i zaoczny wyrok śmieci. Jak wielu naszych przodków, przed pewną zagładą uratowała go emigracja z terenów okupowanych przez Rosjan.

W "Upadku Europy" napisanym we Francji w roku 1867 zauważał powszechny rozkład fundamentów naszej cywilizacji. Zwracał m.in. uwagę na śmiertelne zagrożenia wynikające z postępującego zdziczenia Niemców, europejskiej obecności obcych nam kulturowo Rosjan oraz zupełnego niezrozumienia ducha polityki moskiewskiej przez rządzących państwami Zachodu. Jakże proroczo brzmi dzisiaj jego krytyka ustroju politycznego, materializacji kultury oraz dostrzeganego już wówczas upadku wszelkich wartości duchowych. W obliczu nadchodzącego XX wieku Buszczyński ostrzegał wręcz przed Niemcami, którzy "nie czują cierpień społeczeństwa, nie rozumieją zasad narodowości, ani też rzeczywistej praktycznej wolności innych ludów".

Zaprezentowany przez niego projekt budowy pokojowej, wolnej, a przy tym sprawiedliwej "Europy Ojczyzn" wzbudził spore zainteresowanie współczesnych i wracał w przełomowych momentach konstruowania kontynentalnego ładu po kolejnych wojnach i rewolucjach. Zachowująca nadal swą aktualność koncepcja ma charakter zarazem narodowy, jak i demokratyczny. Buszczyński podkreślał konieczność zachowania pełnej suwerenności państw narodowych, przy jednoczesnej możliwości szybkiego utworzenia "cenopolii" romańskiej i germańskiej. Nasza "cenopolia" powinna w sposób naturalny obejmować obszar d. Rzeczypospolitej, Śląska i Prus Książęcych, natomiast z całkowicie odmiennym światem turańskim mogłaby ona ew. zawrzeć higieniczny, a przy tym bezpieczny sojusz.

Tak widziana integracja ma zatem stanowić "wspólnotę narodów", nie zaś "wspólnotę monarchów", a wybierany raz na pięć lat "arcykról" powinien posiadać jedynie ograniczone kompetencje oraz bezpieczne dla "etnopolii" (czyli państw narodowych) uprawnienia. W projekcie godła zjednoczonej Europy znajdujemy oczywiście krzyż, a także napis "z woli jedność - w jedności wolność - w wolności zbawienie". W opublikowanych w latach 1884 - 1885 "Ranach Europy" Buszczyński proponował "wolny ruch, wolną myśl i wolną pracę", jako że są to prawa przyrodzone każdego człowieka - przy "zakreślonych z wszelką możebną dokładnością granicach" (także przyrodzonych) każdego państwa narodowego. Postulował więc równoczesne zniesienie w Europie wszystkich sztucznych barier politycznych hamujących łączność ludzi, wymianę idei, a także swobodny przemysł i handel. Buszczyński zaznaczał jednak przy tym, że "każdy naród ma prawo do wolności, własności , życia w przyrodzonych granicach oraz wyłaniania władzy wg zasad i kompetencji, które uzna za słuszne".

Pomimo kolejnych wspólnych tragedii i następujących po nich dyskusji nad przyszłością coraz bardziej chorego Starego Kontynentu, nigdy jednak refleksja intelektualna o propozycjach genialnego Polaka nie przekładała się w Europie na projekty polityczne. Koncepcje Buszczyńskiego nie były po myśli tych, którzy miast działać na rzecz kreowania wspólnoty opartej na chrześcijańskich wartościach oraz równym poszanowaniu praw narodów do posiadania suwerennych państw, woleli od nowa realizować własny program dominacji, wydziedziczania, ucisku, a w końcu jawnej eksterminacji całych europejskich nacji. Nieznane dziś, często monumentalne dzieła Stefana Buszczyńskiego, takie jak wspomniany "Upadek Europy" (1867), "Ameryka i Europa"(1876), "Rękopis XX wieku po Chrystusie"(1881, wyd.1918), "Słowiańska sprawa Polski i prawa narodów (1884), "Znaczenie dziejów Polski i walk o niepodległość"(1882), czy "Przyszłość Austrii" (1869) zawierają analizy i wnioski, które w kontekście hekatomby XX wieku oraz tragicznie pomyślanej, a współcześnie realizowanej integracji Europy - bez Boga, bez wolności i ponad głowami narodów - stanowią zaprzepaszczony wkład w przezwyciężenie już wtedy dostrzeganego kryzysu naszej cywilizacji.

Stefan Buszczyński był przez całe swe życie niezwykle wprost aktywny. Był członkiem Towarzystwa Historyczno - Literackiego w Paryżu, zarządzał Fundacja Raperswilską (od 1887r.), Krakowskim Towarzystwem Naukowym (od 1869r.), Akademią Umiejętności (od 1872r.). Publikował m.in. w czasopismach "Kraj", "Nowa Reforma" i "Ruch Literacki". Współcześni wspominają go jako człowieka niezwykle wprost sympatycznego - po szlachecku pańskiego, ale też po polsku demokratycznego w obejściu. Jego pogrzeb w roku 1892 stał się ogromną i wzruszająca tłumy patriotyczną manifestacją. Nigdy jednak nie było mu łatwo. Nawet niekwestionowane zasługi, skonfiskowany majątek, wyrok śmierci i lata tułaczki nie przeszkodziły współczesnym mu miernotom ze "szkoły historycznej krakowskiej" w osobistych szykanach, które uczyniły bezskutecznymi jego starania o docenturę na Uniwersytecie Jagiellońskim, zmuszając do kolejnego wyjazdu.

Przykro to pisać, ale gdyby stosować doraźną odpowiedzialność zbiorową, to Polacy i dziś nie zasługują często na posiadanie własnego państwa. Podobnie jak nie zasługują na pracę u swoich, na poszanowanie autonomii rodzin, na zachowanie swobody religijnej ekspresji i wiele, wiele innych równie podstawowych dla osobistego oraz narodowego życia atrybutów wolności. Jednak naród na szczęście stanowi jedność pokoleń przeszłych, żyjących obecnie i przyszłych - tak więc siłą umysłów, woli oraz poświęcenia jednych - prolongujemy nasz pospolity byt, wbrew nikczemności drugich. Kraj który nierządem stoi, a obywatel spokojnie akceptuje miast pracy prezydenta, premiera, ministrów i posłów wreszcie - "marketingowe" zabiegi stałych komitetów wyborczych - nie może w tak trudnym geopolitycznym układzie być traktowany poważnie, a w nieco dłuższej perspektywie - nie być gospodarczo kolonizowanym oraz uszczuplanym w swej suwerenności.

Słabnąca jako państwo Rzeczpospolita nie potrzebuje dziś ani władzy partyjnych bossów, ani też rządów rzekomo niezależnych fachowców. Najjaśniejsza potrzebuje politycznego przewrotu i zdecydowanej sanacji podstaw życia publicznego z przełamaniem permanentnego "kryzysu logiki i sumienia", którego skutki już w dziewiętnastym wieku przerażały Stefana Buszczyńskiego. Ten jakże prawy i wybitny Polak jest nadal konsekwentnie pomijany przez manipulujących narodową świadomością współczesnych "celebrytów" między innymi dlatego, że nie wpisuje się w tradycję polskiej głupoty - ani tępym uporem, ani ciasnotą umysłu, ani pozbawionym wyobraźni serwilizmem. Do rangi "autorytetów moralnych" podniesiono na przestrzeni mijającego dwudziestolecia III RP sowieckich agentów, pospolitych donosicieli i pożal się Boże profesorów, których wypociny stanowić dziś mogą jedynie przyczynek do kabaretowych spektakli. Peany na cześć Stalina, ubeckich siepaczy, czy też wiezionej nam na sowieckich czołgach sprawiedliwości dziejowej - często decydowały o wcześniejszych sukcesach rozmaitych współczesnych "laureatów". I tacy mają być właśnie teraz prawdziwie "ludzcy" i "światli" Polacy, co to się będą rozprawiać z naszym rzekomym "duchem rokoszowym" oraz "fanatyzmem religijnym", przy błogosławiącej ich poczynaniom kolejnej forsowanej na siłę antynarodowej de facto wspólnocie.

Spoczywający dziś w Kwaterze Powstańców Listopadowych i Styczniowych krakowskiego Cmentarza Rakowickiego Stefan Buszczyński zdecydowanie nie pasuje do żadnej współczesnej "czytanki", nawet do tej - dla "dorosłych" i "ukształtowanych". Nie może też dostarczyć argumentów toczącym swoje jałowe, a często też odrażające historyczne spory pseudo - narodowym głuptasom. Obowiązujące obecnie kanony relatywnej mądrości, względnej uczciwości oraz szacunku mimo wszystko - wykluczają promocję osób w oczywisty sposób rozsądnych i przyzwoitych, jako że świadectwo ich życia zaprzecza jasno głównym tezom budowniczych III RP. Bywa jednak i tak, jak pisał Norwid "Syn minie pismo, lecz ty spomnisz wnuku".

Dzieło życia Stefana Buszczyńskiego, czyli wizja Suwerennej Polski w Europie Wolnych Ojczyzn jest od niedawna z uporem podnoszone - jako niezwykle wprost logiczne i aktualne - przez niezależne środowiska niepodległościowe. Miejmy nadzieję, że ta zdrowa polska myśl zwróci na siebie bardziej powszechną uwagę i zaowocuje tak potrzebną nam dzisiaj ogólnonarodową refleksją.

 

Jan Szczepankiewicz

Valid XHTML 1.0 Transitional

Copyright Jan Piotr Szczepankiewicz.All Rights Reserved.