Nasz list do władz RP w sprawie Westerplatte
List środowisk broniących prawdę historyczną o Westerplatte, które w czasie obchodów 70 rocznicy napaści hitlerowskich Niemiec na Polskę zainicjowały powstanie Obywatelskiego Komitetu "Obrona Westerplatte 2008" - skierowany do władz Rzeczypospolitej Polskiej.
Szanowny Panie Prezydencie,
Szanowny Panie Marszałku,
Szanowny Panie Premierze,
Krajowe Forum Przedsiębiorczości, Instytut Królowej Jadwigi, Order Świętego Stanisława oraz Europa Wolnych Ojczyzn kierują do władz Rzeczypospolitej Polskiej petycję o pilne uregulowanie przez Państwo Polskie spraw związanych z obecnym i przyszłym upamiętnieniem bohaterskich obrońców Westerplatte z 1939 r.
Nierozłącznie związane jest to z dbałością o miejsce ich dawnej placówki oraz rzetelnym przekazem historycznym obecnych tam informacji i ekspozycji.
Prosimy, by po 80 latach, gdy nie żyją już uczestnicy zdarzeń, zapewniono to na poziomie stosownej ustawy z powagą należną rzeczy.
Westerplatte nie może nadal być przedmiotem prób realizacji obcej polityki historycznej poprzez relatywizowanie oczywistych win agresora, czy "odbrązawianie" postaci tych, którzy zawsze byli przykładem honoru, wierności i męstwa.
Szczególnym powodem zainteresowania się sprawą są rozległe działania naszego środowiska, które z powodzeniem prowadziliśmy dekadę temu, przy pierwszej próbie zafałszowania prawdy o ludziach i wydarzeniach.
Nasze organizacje zainicjowały w roku 2008 powstanie ogólnopolskiego, a także polonijnego Obywatelskiego Komitetu "Obrona Westerplatte 2008". Powodem tej inicjatywy były plany zrealizowania przez reżysera Pawła Chochlewa filmu pod roboczym tytułem "Tajemnice Westerplatte".
Wg naszej ówczesnej wiedzy pierwsze wersje scenariusza eksponowały w przypadku polskiego żołnierza jego zwierzęce tchórzostwo, pijaństwo oraz zamiłowanie do kłótni, bijatyk i pornografii, zaś fakty planowano poddać tzw. artystycznej obróbce.
Zwieńczenie filmu miały stanowić pamiętne słowa polskiego Papieża Jana Pawła II wypowiedziane na Westerplatte, które były skierowane do zgromadzonej tam młodzieży dnia 12 czerwca 1987 r. "Każdy ma swoje Westerplatte.".
Wg zamysłu autora rocznicowego obrazu tak właśnie miało wyglądać Westerplatte żołnierzy II Rzeczypospolitej, których upór i poświęcenie stały się jednym z filarów naszej narodowej świadomości, a także symbolem samotnej walki Polaków w obronie cywilizowanej Europy.
Pragniemy przypomnieć, że spontaniczne zaangażowanie się ogromnej liczby ludzi skutkowało wielością animowanych wydarzeń typu konferencje, czy rajdy historyczne. Spowodowało to medialne nagłośnienie sprawy i umożliwiło osiągnięcie założonego przez nas celu.
Powszechny protest Polaków zmaterializował się m.in. dziesiątkami tysięcy podpisów, których istnienie i liczba zostały w pewnym momencie zweryfikowane na polecenie władz Telewizji Polskiej.
W tej sytuacji ryzykowny projekt stracił niemieckiego sponsora, a pozostawszy na skromniejszych środkach uparcie zabezpieczanych przez ówczesne kierownictwo Polskiego Instytutu Sztuki Filmowej w imię podnoszonej w rozmowach i korespondencji "wolności wypowiedzi artystycznej" był realizowany na raty, poza granicami kraju, w innej niż zamierzano formule i z ogromnymi trudnościami personalnymi.
Nie odbyła się zatem rocznicowa premiera planowana na dzień 1 września 2009r. , jak również nie zrealizowano masowych seansów z udziałem młodzieży szkolnej, która miała być głównym odbiorcą filmu.
Powyższe przypomnienie i krótki opis "Obrony Westerplatte" z czasu planowania obchodów poprzedniej okrągłej rocznicy napaści Niemiec na Polskę ma wg naszych intencji uzasadnić potrzebę, a dalej umocnić władze Rzeczypospolitej w woli trwałego uregulowania sprawy we wnoszonym przez nas na wstępie trybie, a także upewnić je w posiadaniu powszechnego poparcia obywateli dla tego rodzaju działań.
Ze względu na bieżący polityczny charakter sporu o Westerplatte, nad którym ubolewamy, list nasz ma charakter otwarty.
Kraków, 2 lipca 2019r.
Jan Szczepankiewicz
Marek Kramarski
Irena Kopf
Przemoc, mord i nienawiść, czyli straszenia Polaków ciąg dalszy
Konsekwencja z jaką ośrodki antypolskie kierują do nas przekaz strachu, edukują we wstydzie i utwierdzają w poczuciu nienormalności przybiera formę groteski. W kontekście zabójstwa Adamowicza mamy kolejny absurd, lecz znana nam dobrze opinia, że rządzić się nie umiemy nie raz poprzedzała w historii zamach na nasze państwo. Podobno sami, to możemy się tylko pozabijać, toteż obcej protekcji Polakom niezbędnie trzeba.
Inną rzeczą jest to, że dzisiaj możemy się dać zniewolić, okraść i eksterminować tylko na własne życzenie. Zarówno jednak pamięć historyczna, jak ta społeczna (liczona przez specjalistów na góra 40 dni) są zawodne w przypadku zmasowanego naporu mediów, które zmieniają znaczenie pojęć, opacznie interpretują zdarzenia, podżegają wreszcie do waśni m.in. poprzez zamykanie ust ludziom mówiącym niemiłą prawdę, a powielanie pożądanego politycznie kłamstwa.
Warto zdać sobie sprawę z faktu, że dialogu nikt z nami nie chce prowadzić, co doskonale potwierdza antypolska, antykatolicka i antyrodzinna zawartość polskojęzycznych mediów. Kiedy zarzuca się jednak kłamstwo, złodziejstwo lub zbrodnie opcji jedynie słusznej, najprościej jest taki przekaz zdeprecjonować, nazywając go "mową nienawiści".
Ta przemoc, której w Polsce wciąż nie ma
Kiedy mówimy zatem o tragicznym zdarzeniu, które miało miejsce w tradycyjnym chaosie Orkiestry z nazwy Świątecznej, nie sposób nie zauważyć, że polską krew, której, jak kania dżdżu łakną "europejscy" politycy oraz ich peerelowscy klienci musiał wytoczyć "facet robiący banki". Nikt inny się dotąd nie kwapił.
Nie przeszkodziło to jednak zaistnieniu u nas kampanii przeciw przemocy oraz histerii rozpętanej po raz kolejny w zachodnich ośrodkach decyzyjnych i antypolskich mediach.
Czymże jest zatem przemoc i jak się ma definicja tego zjawiska do politycznej reakcji na kryminalne zdarzenie, którego zaistnienie tak, czy inaczej obciąża nie jakiś ogół, a jedynie organizatora imprezy.
Wg ogólnie zrozumiałej definicji przemoc występuje wtedy, gdy wywierany jest wpływ na proces myślowy, zachowanie lub stan fizyczny osoby, która nie wyraża na to przyzwolenia. Jej celem jest osiągnięcie konkretnych korzyści, czyli pozyskanie zasobów. W odróżnieniu od agresji, przemoc jest działaniem przemyślanym i racjonalnym, które nb. występuje u wszystkich istot rozumnych, lecz jako taka podlega ocenie m.in. moralnej i prawnej.
"Walcząc z przemocą w Polsce" trzeba wiedzieć, że kraj nasz zajmuje ostatnie miejsce w Europie, gdy idzie choćby o statystyki tego zjawiska np. w rodzinie, czy wobec kobiet. Okazuje się przy tym, że najlepiej sprawy mają się w krajach katolickich, natomiast nasi mentorzy z "oświeconego" Zachodu mają u siebie z przemocą potężny problem.
Podczas, gdy nasi praworządni "przyjaciele" na co dzień borykają się z zamachami na tle politycznym i religijnym, kiedy w tak wielu krajach krwawo tłumi się manifestacje przeciw korupcji władz, a częściom państw odmawia niepodległości więżąc jej zwolenników, to właśnie tolerancyjna, spokojna i wracająca na drogę normalnego rozwoju Polska jest przedmiotem autentycznej agresji i nienawiści nałogowych kolonialistów.
W Niemczech, we Francji, w Hiszpanii, we Włoszech, a nawet w Belgii w tysiącach liczymy zabitych, rannych, aresztowanych. Kobiety są gwałcone, rodziny rozbijane przez państwo, chrześcijanie nie mogą publicznie praktykować swojej religii. Ten stan tłumaczy, dlaczego nagle głównym problemem Unii stała się jednolita etnicznie, religijnie, tradycyjnie rodzinna i bezpieczna dla wszystkich Polska, gdzie ani rachunki krzywd, ani agresja winnych nie doprowadziła do fali krwawej przemocy na tle politycznym. A o niej właśnie jest mowa.
Na bezrybiu i rak ryba, czyli mamy "mord polityczny"
Dla potrzeb, prosto związanych z walką o władzę i kasę, akt indywidualnego terroru będący dziełem osoby niezrównoważonej i czującej się osobiście pokrzywdzoną okrzyknięto "mordem politycznym".
Prostując przekaz i dając rzeczom odpowiednie proporcje należy tu zauważy, że podczas zdarzenia, które wg organizatorów nie musiało spełniać rygorów imprezy masowej (inaczej niż np. fachowo zabezpieczone Światowe Dni Młodzieży 2016.), przy zupełnej beztrosce ochrony zamordowany został prezydent Gdańska. De facto samorządowiec.
Mamy tu do czynienie z pojedynczym przypadkiem, nie zaś złowieszczą serią, czy wzrostem ilości w jakikolwiek sposób podobnych do siebie przestępstw, choć nagły niepokój "włodarzy" mającej na sumieniu krzywdę dziesiątków tysięcy ludzi nie musi dziwić.Obserwując nieadekwatne larum należy na wstępie zauważyć przydatne w wzniecaniu psychoz przedefiniowanie pojęcia "mordu politycznego".
Mordem politycznym dla totalnych Europejczyków nie jest już zatem mord, którego pobudki mają charakter polityczny, lecz czyn, którego ofiarą jest polityk. Choćby samorządowy. No cóż, na bezrybiu, to i rak ryba.
Wracając do rozgłaszanej "wojny plemion", czy też rzekomych "waśni społecznych" na tle ideologicznym, rasowym, czy religijnym, to sprawy się mają niemal zupełnie na odwrót, niż przedstawiają to wrogie Polakom media.
Rzeczywista linia podziału jest oczywista, a polityczne sympatie i antypatie mają charakter wtórny. Z jednej strony mamy zatem autentyczną frustrację beneficjentów okrągłostołowej transformacji, którzy dziedzicznie wręcz chcieli zachować profity z okresu niewolenia narodu, ale im je po niemal trzech dekadach i tylko częściowo cofnięto. Z drugiej nadzieje normalnie pracujących obywateli, którym wmawiano, że wszyscy ponoszą koszty dwóch okupacji, a swoich życiowych szans z wdzięcznością winni szukać poza granicą kraju, żywiąc się w razie potrzeby u siebie "zupką Kuronia".
Jak dotąd mordów politycznych na tle tych podziałów nie było, chyba że zgonów pragniemy szukać w sferze mafijnych rozgrywek. Ostatnio w Polsce mordowali swoich oponentów komuniści, robili to masowo i nikt ich za to najczęściej nie rozliczał, a wręcz honorował. Dzisiaj są "Europejczykami", "demokratami" i właśnie "walczą z przemocą".
Mowa nienawiści? A kto mówi?
Agresja słowna wybrzmiewa u nas czasami w wypowiedziach polityków, w Internecie bywa obecna głównie za sprawą rozmaitych prowokatorów, skrzeczy na mikrych manifestacjach rozmaitych KOD-ów, czy Czarnych Protestach. Nieprzypadkowo ci sami ludzie biorą dziś udział w "protestach przeciw przemocy", czyniąc to z właściwą im hipokryzją.
Czym jednak jest rzeczywiście "mowa nienawiści", jakkolwiek definiowana, bo związana z "poprawnością polityczną" i należąc do lewicowo - liberalnej nowomowy, "mowa nienawiści" dorobiła się jedynie instrumentalnych opisów, na zasadzie, że czego sobie dzisiejsza władza nie życzy, to właśnie jest - to, i jest - be.
I tak m.in. wg Rady Europy "mowa nienawiści" powstaje przy praktykowaniu wszelkich form ekspresji rozpowszechniającej lub popierającej uprzedzenia rasowe, religijne, antysemickie i ksenofobię. Na cenzurowanym jest zatem nacjonalizm lub etnocentryzm. Z ochrony przed "mową nienawiści" mogą korzystać także imigranci oraz rozmaite mniejszości seksualne. W praktyce każdy, kto użyje "mowy nienawiści" ma pewność, że zostanie nazwany "faszystą".
Przed mową nienawiści nie są natomiast chronione narody europejskie, stanowiące większość w demokratycznie rządzonych państwach, nadal dominująca na kontynencie religia chrześcijańska, a także dwupłciowe związki małżeńskie wychowujące potomstwo w tradycyjny sposób. W tym przypadku podnosi się permanentnie prawo agresora do wolności - słowa, prasy i wypowiedzi artystycznej.
Żeby nie dać się zwariować, dziś każdy Polak musi sobie odpowiedzieć na pytanie, czy idąc do pracy, do kościoła, na wiec, na zakupy, na spacer, czy wreszcie kładąc się spać czuje się zagrożony przez politycznych oponentów? Ile zna osobiście osób gotowych mordować na serio, lub atakować ludzi w dowolny sposób z uwagi na ich odmienne preferencje np. głos oddany w demokratycznych wyborach? Ilu w końcu znał zamordowanych współobywateli, bo wyrażali odmienne od mordujących poglądy? Czy był świadkiem faszystowskich marszów, antysemickich pogromów lub rugowania czarnych? Ze szkoły, uczelni, tramwaju, teatru, sklepu. Świadkiem, ofiarą zamachu.? Może choć dostał pogróżki?
Dziś do straszenia Polaków Putinem, Polexitem, czy utratą "unijnych dotacji" doszedł kolejny motyw. Mamy się bać samych siebie, by dojść do wniosku, że od "polskiego piekła" wyzwolić nas mogą jedynie obcy. I trzeba nam o to prosić, za wszelką cenę.
Kraków, 16 stycznia 2019r.
Jan Szczepankiewicz
z Biuletynu Europy Wolnych Ojczyzn 1/2019
Dwa święta, jedna wojna
W ostatnich tygodniach mieliśmy w Polsce dwa święta. Pierwszym z nich było tzw. "święto demokracji", czyli powszechne i wolne wybory samorządowe, a drugim równie powszechne obchody 100 rocznicy odzyskania przez naród niepodległości fetowane w prawdziwie wolnym, choć znów nie całkiem suwerennym państwie.
W zasadzie narracja tak krajowej "totalnej opozycji", jak wspierających ją jawnie wrogich nam imperialistów od początku zmiany układu władzy nie ma nic wspólnego z dobrą wolą, czy nawet minimum przyzwoitości. Zdumiewająco nie liczy się także z faktami.
Warto w tym miejscu przypomnieć słowa amerykańskiego polityka Hirama Johnsona żyjącego na przełomie wieków XIX i XX , który w swoim senackim przemówieniu z roku 1918. zauważył, że to właśnie "prawda jest pierwszą ofiarą wojny".
Gdy gra idzie o wielką władzę i przeogromne pieniądze warunkiem uzyskania zysku jest zniewolenie umysłów oraz dezinformacja, skutkujące ogłupieniem narodu na celowniku tak, by ten zaniechał oporu, opuścił rzeczywistych przywódców, a swoim "ugodowcom" dał najlepiej tzw. demokratyczny mandat - do kapitulacji.
Zatem jeśli w każdym przypadku ofiarą wojny staje się Prawda, to właśnie obserwowane jakże masywne zjawisko uświadamia nam, że nie toczymy obecnie dobrosąsiedzkich sporów, historycznych debat, czy ideologicznych dyskusji, a trudnej drogi do konsensusu nikt z nami przemierzać nie myśli. Będzie jak zawsze na wojnie, tylko "kto kogo", koszty zapłacą przegrani, a historię napiszą zwycięzcy.
Wracając do naszych świąt. Pierwsze w wyborczy wieczór wykreowało o dziwo samych wygranych. Nawet stronnictwo, które w stosunku do poprzedniego wyniku odnotowało utratę połowy mandatów usiłowało publice zrobić "wodę z mózgu", wieszcząc ogromny sukces. Nie inaczej było z resztą opozycyjnych partii. Zapanowała w nich wielka radość, motywowana głównie tym, że nie stracono wszystkiego, a PiS nie wszędzie wygrał.
Mizerię wyborczych rezultatów dla potrzeb swojego elektoratu, jak również obcych "przyjaciół" przekuto zatem medialnie wprost w gigantyczną wiktorię. Liczby, ani proporcje nie uczyniły w tym względzie żadnej istotnej przeszkody. Na wojnie liczą się przecież nie fakty, czy ich rzetelna ocena, a propaganda, która jeśli nawet nie może przekonać wroga, to winna chronić własne szeregi przed defetyzmem i konserwować sojusze.
Nie inaczej stało się zatem przy drugim święcie, które tym razem znowu zapisać można po stronie sukcesów nie tylko "pisowskich" władz, ale de facto wszystkich uczciwych Polaków radujących się w całym kraju, jak też poza jego granicami rodzinnie, bezpiecznie i co bardzo tu ważne - godnie.
Ponad ćwierć miliona uczestników Marszu Niepodległości - "Dla Ciebie Polsko", który realizował ideę jedności całego narodu, demokratycznej partycypacji wszystkich środowisk, a przy tym ukazał doskonałą myśl polityczną władz, sprawność wszelakich służb i siłę państwa, za naszą zachodnią granicą okrzyknięto nie tylko naszą "katastrofą", ale wręcz wydarzeniem groźnym dla całej jedynie słusznej i obowiązującej idei "demokracji liberalnej" w wymiarze europejskim.
Nb. przywoływana tu "liberalna demokracja", której zagrażać mają świętujący swą niepodległość Polacy tak naprawdę także nie jest tam ani liberalna, ani demokratyczna. Podobnie rzecz ma się z wszechobecnym "faszyzmem", który nie musi być nawet równanym z nim, a zupełnie inaczej definiowanym nacjonalizmem, czy już zupełnie niewinnym i nieprzystającym patriotyzmem. On się pojawia tam, gdzie jest propagandzie potrzebny, czyli bez związku z bezużyteczną - Prawdą.
Jak zwykle nie poznajemy w licznych, a zawsze podobnie brzmiących relacjach ani siebie, ani rzeczywistości, która nas otacza. Gdy korespondentka Tageszeitung pisze w kontekście Marszu o "katastrofie dla polskiej demokracji" i dalej, że w naszym kraju "już wszyscy przyzwyczaili się do tego, że przez polskie miasta maszerują ekstremiści, którzy rycząc antysemickie i rasistowskie hasła palą unijne flagi oraz atrapy Żyda", to trudno nam sobie przypomnieć choć jeden podobny widok.
Z kolei Frankfurter Allgemeine Zeitung zauważa zupełnie niepożądaną gloryfikację przez Polaków ich II Rzeczypospolitej, która podobnie, jak i ówczesne Niemcy miała być państwem niedemokratycznym, wręcz autorytarnym (czyt. faszystowskim?). Zatem nasz cały szacunek dla Ojców Niepodległej oraz obrońców tejże z września 1939. także musi być przesadzony? Bo nie ma z czego się cieszyć, nie ma czego żałować? Dowiadujemy się, że bardzo była podobna do III Rzeszy!
Taki obraz obchodów polskiego święta, jako żywo ma wpisać się w stary, bo znany nam od stuleci przekaz, że ponoć Polacy sami rządzić się nie potrafią, toteż zawsze trzeba im "pomóc".
Jednakże w omawianym przypadku bismarckowskie szyderstwo nijak nie może znaleźć potwierdzeń wobec tysięcy imprez z ponad ćwierćmilionowym Marszem na czele, przeprowadzonym bezpiecznie i z organizacyjną precyzją podobną do nie tak dawnych, także budzących powszechny podziw Światowych Dni Młodzieży.
Wszystko to w czasie, gdy na fatalnie rokującym "zachodzie" trwa chaos, szaleje terror, organizacje prawdziwych "neofaszystów" maszerują non stop, a liczba incydentów antysemickich sytuuje te najmądrzejsze z krajów na czele światowych rankingów, zmuszając państwową policję do permanentnej ochrony żydowskich praktyk. W przeciwieństwie do demokratycznej, bezpiecznej i obiektywnie, bo potwierdzonej wiarygodnymi liczbami tolerancyjnej, a przy tym bezpiecznej Polski.
Toczy się jednak wojna prawdziwa o prolongatę życia na cudzy koszt, w czym niewątpliwie przeszkodą jest trzeźwy osąd podmiotów na które zagięły parol władze społeczeństw starych, sytych i zdemoralizowanych.
Ich "wolne media", które poddają obywatelom tylko poprawne opisy własnej rzeczywistości, w naszym kontekście także uprawiać muszą typowo wojenną propagandę, której sam Goebbels powstydzić by się nie musiał. Polak nie widzi w takich relacjach siebie? Nie szkodzi. Grunt że się wstydzi za swoich rodaków, swój rząd i cały "ten kraj". Że znów jest niepewny swego, chętny do pracy bądź gdzie, wdzięczny za dobre słowo.
Jedyną prawdą akceptowaną przez hegemonów jest stan umysłów i rzeczy, w którym demokracja istnieje wtedy, kiedy w prowincji imperium wygrywa opcja na służbie imperialisty, zaś z politycznej debaty każdą możliwą metodą, w tym także kłamstwem ruguje się nawet bardzo liczne grupy obywateli, słusznie niwecząc ich wolność, a dalej prawa, w tym to najpierwsze, prawo do realnego samostanowienia.
Kraków, 14 listopada 2018r.
Jan Szczepankiewicz
EUROPA WOLNYCH OJCZYZN apeluje o pilne podjęcie debaty nad zmianą zasad członkostwa Polski w Unii Europejskiej.
Obserwując notoryczne negowanie rozstrzygnięć narodowych demokracji oraz niską konkurencyjność gospodarczą krajów członkowskich wspólnoty, Europa Wolnych Ojczyzn postuluje rozpoczęcie debaty nad zmianą traktatowych zasad członkostwa Rzeczypospolitej Polskiej w Unii Europejskiej
Instytucje unijne nie mogą w obecnie stosowanym trybie integrować w suwerenna decyzje narodów, a nadmiar tendencyjnie stosowanych regulacji nie może deformować rynku i upośledzać konkurencyjności tak firm, jak gospodarek krajowych.
Spektakularne fiasko tzw. Strategii Lizbońskiej z 2000r., która zakładała osiągnięcie przez gospodarkę unijną prymatu w wymiarze globalnym do roku 2010, powszechny wzrost zadłużenia i kryzys finansów publicznych w wielu państwach członkowskich, negatywny wynik referendum w sprawie członkostwa Wielkiej Brytanii, a wreszcie niepewny los Strefy Euro, to tylko niektóre z kolejnych niepowodzeń oraz utrzymujących się niekorzystnych trendów.
Historia uczy, że dyktat imperialnego centrum oraz zjawiska destrukcji w wielu przestrzeniach życia, zawsze towarzyszą próbom budowy socjalistycznych, silnie zbiurokratyzowanych wspólnot.
Szczególne znaczenie dla odnowy ducha oraz zwiększenia efektywności integracji byłoby naszym zdaniem ograniczenie kompetencyjne oraz ilościowa redukcja unijnej biurokracji, która na drodze forsowania kolejnych traktatów zawłaszczyła zbyt wielką część suwerenności państw narodowych. Należy zauważyć, ze realna władza w strukturze organów Unii pozostaje przy ciele, które nie jest wybierane demokratycznie.
Redukcja kosztów utrzymania ogromnej i de facto zbędnej struktury biurokratycznej UE byłaby zaledwie ułamkiem korzyści powstałych w wyniku uwolnienia naturalnie zróżnicowanych potencjałów narodowych, lepszego wykorzystania mechanizmów rynkowych oraz idącej za postulowaną reformą - obniżki obciążeń o charakterze fiskalnym.
Przepisy wymuszające dziś niekorzystne zachowania podmiotów są przeważnie forsowane przez hegemonów wspólnoty, którzy w ten sposób realizują swoje partykularne interesy oraz przez grasujące w przerośniętych strukturach rozmaite pasożytnicze lobby.
Państwa członkowskie powinny zatem więcej decyzji podejmować we własnym zakresie, mniej łożyć do wspólnej kasy, a za swoje działania odpowiadać na ogólnych zasadach. Nowa jakościowo integracja powinna zakładać zachowanie faktycznej równości suwerennych podmiotów w procesie podejmowania wspólnych decyzji. Jednoczesnej poprawie ulec powinna sytuacja obywateli państw członkowskich, w których zakres wolności nie mogą ingerować władze unijne w sposób bezpośredni i władczy.
Oparłszy się na uzgodnionym minimum wspólnych dla Europy wartości, państwa wspólnoty wyrażą zgodę na nieskrępowane przemieszczanie się obywateli, swobodny przepływ towarów i usług oraz wolne prezentowanie przekonań religijnych i poglądów politycznych. Jednocześnie niezbędnym jest wzmocnienie ochrony granic zewnętrznych i zmiana polityki tyczącej bezpieczeństwa wewnętrznego państw, przy pielęgnowaniu tradycyjnie europejskich wartości w życiu publicznym.
W istniejącej sytuacji nie widzimy potrzeby tworzenia wspólnej, de facto alternatywnej dla NATO tzw. armii europejskiej, ani też utrzymania traktatowych zapisów dających możliwość karania przez Unię poszczególnych państw członkowskich, czy dokonywania siłowej ingerencji w ich wewnętrzne sprawy.
Na wstępie w trybie pilnym rozważyć należy powrót do walut narodowych, przy zarzuceniu realizacji Strefy Euro na zasadach ideologicznych. Polska nie powinna w żadnym wypadku ulegać naciskom zmierzającym do zrzeczenia się tej, jakże istotnej części suwerenności i zgłaszać akces do realizacji ewidentnie nieudanego eksperymentu.
Do podjęcie dyskusji nad przyszłym kształtem Unii Europejskiej, nowymi zasadami integracji oraz sposobem przeprowadzenia koniecznych zmian wzywamy zarówno władze Rzeczypospolitej Polskiej, jak wszystkie partie, których przedstawiciele reprezentują obecnie Polskę w strukturach unijnych, ale też środowiska z różnych powodów politycznie wykluczone, które chciałyby na nowo zabrać glos w sprawie renegocjacji zasad członkowstwa Polski w UE. oraz reformy kontynentalnej wspólnoty.
W publicznej debacie powinni także brać udział sami obywatele, dla których ważna jest przyszłość tak kraju, jak kontynentu w obliczu nowych wyzwań globalnych - przy pełnej świadomości, że im większa sfera wolności i bardziej określona odpowiedzialność za podejmowane decyzje, tym większe szanse na rzeczywisty rozwój, dostatek i bezpieczeństwa w każdym z pożądanych wymiarów.
W przypadku fiaska rozmów w sprawie reformy Unii Europejskiej uważamy za wskazane przekazanie obywatelom Rzeczypospolitej Polskiej rzetelnej wiedzy, zgodnie z ich konstytucyjnym prawem do otrzymywania informacji, zorganizowanie debaty publicznej w sprawie przedłużenia członkostwa na obecnych zasadach i ewentualne przeprowadzenie przedmiotowego referendum.
Przewodniczący EWO - PP Jan SzczepankiewiczWiceprzewodniczący EWO - PP Marek Kramarski
Kraków, 4 listopada 2016r.
Europa Wolnych Ojczyzn - Partia Polska o aborcji, in vitro, eutanazji i związkach homoseksualnych
Prawo do życia jest podstawowym dobrem chronionym przez państwo. Każde prawo, które wprost sankcjonuje zabijanie niewinnych jest niesprawiedliwe.
Dziecko, jak każdy człowiek ma prawo do życia, niezależnie od tego, czy znajduje się w łonie matki, czy też poza nim. Stwierdzenie to odnosi się także do osób ludzkich (zwanych zarodkami) powstających przy zastosowaniu metody in vitro, których status nie jest dziś prawnie określony w spójny logicznie, a pożądany sposób.
Metoda in vitro nie jest sposobem na leczenie bezpłodności, a jedynie umożliwia posiadanie dziecka pomimo tej przypadłości. Obciążającą moralnie wadą in vitro jest powstawanie, selekcja, a następnie przechowywanie niewykorzystanych zarodków.
Partia Polska stanowczo sprzeciwia się legalizacji eutanazji. Ludzie popełniają niekiedy samobójstwa, lecz tworzenie konstrukcji prawnych umożliwiających pozbawianie życia człowieka - za jego zgodą, lub bez takiej zgody - z udziałem osób trzecich, sprzyja powstawaniu sytuacji patologicznych oraz nadużyć.
Nie można obciążać sumień lekarzy i pielęgniarek działaniem sprzecznym z etyką ich zawodu oraz powszechnie uznawanym systemem wartości. Należy jednak odróżnić eutanazję od zaprzestania uporczywej terapii w sytuacji, gdy nie rokuje ona utrzymania życia chorego, a jedynie dodaje mu cierpień i przedłuża agonię.
Zarówno w przypadku aborcji, jak i eutanazji mamy do czynienia ze zwykłym morderstwem. W sposób oczywisty należy jednak wyłączyć przypadki ingerencji ratującej życie matki w sytuacjach, gdy medycyna jest bezsilna, a śmierć matki oraz dziecka bezwzględnie pewna przy zaniechania jakichkolwiek działań (np. ciąża pozamaciczna, w przypadku której rokowanie jest jednoznaczne).
Małżeństwem jest to związek pomiędzy mężczyzną i kobietą. Nie można zmieniając znaczenie słowa nazywać tak żadnego innego związku. Nie można także tworzyć protezy normalności w postaci umożliwienia homoseksualistom zawierania związków pn. "małżeństwo", a tym bardziej adoptowania dzieci. W tym przypadku zachodzi potrzeba ochrony praw osób trzecich.
Dziecko do normalnego rozwoju fizycznego, a także psychicznego, wymaga opieki oraz miłości dwojga osób - kobiety i mężczyzny. Homoseksualiści, podobnie jak np. zoofilie, nekrofile czy fetyszyści - nie powinni gorszyć kobiet i dzieci, zmuszając ich do oglądania szokujących scen podczas rozmaitych publicznych prezentacji. W tym przypadku także występuje bezwzględna potrzeba ochrony praw osób trzecich.
Niezależnie od tego, czy homoseksualizm nazwiemy "zboczeniem", czy też "preferencją" - sprowadza on zachowania oderwane od zasadniczej i powszechnie akceptowanej istoty aktu seksualnego, którą określa instynkt zachowania gatunku. U znakomitej większości obywateli wywołują one reakcję obrzydzenie i agresję, przez co nie powinny być eksponowane publicznie.
Homoseksualiści nie mogą być z uwagi na swoją przypadłość dyskryminowani, ale też w żaden sposób nie mogą być grupą uprzywilejowaną z poświęceniem dóbr ogółu społeczeństwa, w tym nie mogą godzić z premedytacją w pokój społeczny.
Partia Polska jest zasadniczo przeciwna aborcji z wyboru, stosowaniu metody in vitro w obecnym jej kształcie, usankcjonowanej prawem eutanazji oraz umożliwieniu homoseksualistom promocji szokujących dla ogółu praktyk, a tym bardziej zawierania przez nich "małżeństw" i adoptowania dzieci.
Europa Wolnych Ojczyzn - Partia PolskaKraków, Listopad 2016r.
Europa Wolnych Ojczyzn - Partia Polska w sprawie kary śmierci
Postulującym szybkie i bezwarunkowe przywrócenie kary śmierci przypominamy nasze stanowisko w tej kwestii.
Partia Polska nie wyklucza debaty nad możliwością przywrócenia kary śmierci w Polsce, stosowanej w przypadkach wyjątkowo ciężkich i okrutnych przestępstw, uważając jednakże za wysoce naganne wykorzystywanie tego postulatu dla celów populistycznych.
Zauważamy, że poza presją zewnętrzną, występują w tej sprawie duże różnice zdań wśród polskich prawników, etyków i teologów. Widoczny brak skłonności do kompromisu, dodatkowo utrudnia ew. ponowne wprowadzenie tej kary do polskiego Kodeksu Karnego.
Nie możemy jednak zamykać słusznych dyskusji, zauważając obecną nieskuteczność eliminacji zwyrodniałych sprawców oraz rażącą nierówność sytuacji ofiary i sprawcy - na niekorzyść osoby, której dobra chronione są atakowane.
Mimo bardzo dużego poparcia społecznego, dyktowanego głównie brakiem poczucia bezpieczeństwa i zrozumiałą chęcią odwetu na sprawcach szczególnie okrutnych zbrodni, dla przygotowania ewentualnego przywrócenia kary śmierci konieczne są obecnie spokojne, a przy tym bardzo przemyślane działania.
Zmierzać one muszą do uzyskania szerszego poparcia m.in. prawników i duchowieństwa. Zdania w tych opiniotwórczych i wpływowych grupach są bowiem bardzo istotne dla powodzenia stricte politycznych zabiegów, ale też konieczne jest unikanie sytuacji prowadzącej do konfliktu sumień Polaków, którzy przeważnie są wyznania rzymsko - katolickiego.
Należy odwrócić obecny trend do prostego łagodzenia kar i poniechać często naiwną wiarę w resocjalizację każdego sprawcy. Kara powinna być wymierzona w sposób racjonalny, tzn. służyć możliwie najlepiej - zarówno prewencji indywidualnej, jak i ogólnej.
Podobnie, jak w żadnym wypadku nie powinno się więzić sprawców, których demoralizacja nie jest zaawansowana, tak nie powinno się poprzestawać na czasowym pozbawieniu wolności osób, które nie rokują poprawy i zagrażają zdrowiu oraz życiu obywateli w przypadku ew. ucieczki z miejsca odosobnienia, czy zakończenia odbywania zasądzonej kary.
W dyskusji nt.. przywrócenia kary śmierci, zwolennicy tego rozwiązania stanowcze komunikują swoje stanowisko i powołują się na liczne przypadki zbrodniczej recydywy. Zwracają uwagę m.in. na obowiązek państwa do zagwarantowania bezpieczeństwa obywatelom oraz ich zdaniem bezwzględną supremację ochrony życia jako dobra chronionego, nad prawem do życia przypisywanym każdej istocie ludzkiej, w tym także sprawcy.
Partia Polska kładzie nacisk na zobowiązanie do działań polepszających w tym przypadku praktyczne funkcjonowanie całego Państwa, nie tylko nakierowanych na zmianę samej doktryny w wybranym aspekcie. Zauważa też złożoność problemu, gdyż, sama surowość sankcji nie wpływa automatycznie na zmianę zamiarów potencjalnego mordercy.
Mając na względzie fakt, że wykonanie kary śmierci ma charakter ostateczny, a jego skutki są nieodwracalne, nie możemy żądać wprowadzenia jej do Kodeksu przy użyciu li tylko demokratycznych nacisków i w przewidzianym prawem trybie.
Jeżeli zdecydowano by się jednak przywrócić karę śmierci, to konieczne byłoby poprzedzenie tego aktu doskonaleniem obowiązujących procedur i zabiegami zmierzającymi do poprawy funkcjonowania polskiego wymiaru sprawiedliwości - w bardzo wielu wymiarach.
Zauważając argumenty związane z elementarnymi wymogami prewencji indywidualnej i ogólnej, a także widocznym brakiem poczucia bezpieczeństwa obywateli, Partia Polska będzie przekonywało do ponownego rozważenia możliwości przywrócenia kary śmierci dla morderców - jako środka ostatecznego, a przy tym wyjątkowego, z naciskiem na rzetelne rozpowszechnienie stosownej wiedzy w społeczeństwie.
Kraków, 11 luty 2014r.Europa Wolnych Ojczyzn - Partia Polska
Copyright Jan Piotr Szczepankiewicz.All Rights Reserved.